niedziela, 10 maja 2020

Dziecko Odyna, Siri Pettersen


"Dziecko Odyna" Siri Pettersen
pierwszy tom serii "Krucze Pierścienie"
Dom Wydawniczy REBIS, Poznań 2017
tłumaczenie: A. Krochmal, R.Kędzierski
liczba stron: 648

"Dziecko Odyna" przyciągnęło mnie do siebie okładką - nie będę oszukiwać, że wcale tak nie było! - ale też obietnicą fantastycznej opowieści w skandynawskich klimatach. I owszem, otrzymałam to. Dałam się porwać autorce, która stworzyła historię interesującą, pełną wydarzeń i niespodziewanych zwrotów akcji. Od Siri Pettersen otrzymałam również gamę bohaterów, których da się lubić. Do szczegółów jednak jeszcze przejdziemy za moment. Teraz chcę jeszcze wspomnieć o tym, że 'Dziecko Odyna" (a w oryginalnym brzmieniu tytułu - "Odinsbarn") to nie tylko książka wciągająca, ale wspaniałe rozpoczęcie trylogii zatytułowanej "Krucze pierścienie". 

Dzikus z północy kaleczy nożem niemowlę. by ukryć, że dziewczynka urodziła się bez ogona. Gnijący członek Rady desperacko walczy o to, by wywołać wojnę. Ubóstwiany syn z arystokratycznego rodu wyrzeka się własnego dziedzictwa i godzi mieczem w swoich. Mieszkańcy opuszczają swoje domy i gospodarstwa ze strachu przed istotami, których nikt nie widział od tysiąca lat. A rudowłosa, bezogoniasta dziewczyna ucieka, by ratować życie. [opis z okładki]

Świat wykreowany przez Norweżkę jest niezwykle bogaty, a historie wielowątkowe. Dokładnie poznajemy wszelkie prawa rządzące w jedenastu krainach Ym, którym zresztą możemy się przyjrzeć na mapce wewnątrz książki. Otrzymujemy informacje nie tylko o geografii miejsca akcji, ale też o kulturze, polityce czy tradycji mieszkańców - aetlingów. Momentami świat jest tak dokładnie opisany, że traci na tym fabuła, a dokładniej opisy pewnych wydarzeń. Na szczęście nie są to wątki najważniejsze w historii, te wciąż pozostają na pierwszym planie. To, co powinno z pewnością być zawarte, się tam znajduje. Szkoda, że nie zostały lepiej rozbudowane niektóre wątki poboczne, jednak na to mogę liczyć w kolejnych tomach.

Główny wątek należy przede wszystkim do pierwszoplanowej bohaterki, rudowłosej i bezogoniastej Hirki. To jej przygodom, a raczej drodze do uratowania swego życia i odnalezienia sojuszników, przyglądamy się najczęściej. I na szczęście, nie należy ona do nazbyt irytujących protagonistek, o które nie jest trudno w fantastyce, szczególnie tej młodzieżowej. Jest to postać, którą da się polubić, a jej rozterki obserwuje się nieraz nawet z uśmiechem na ustach. Zaraz za jej historią, wysuwa się wątek Rime Al-Elderina, dawnego towarzysza Hirki, obecnego młodego arystokraty, który buntuje się przeciwko swemu przeznaczeniu. Młody chłopak próbuje się przeciwstawić nie tylko najbliższym, ale i nieraz samemu sobie i to zdecydowanie najciekawszy element tej fabuły. Na dalszym planie, choć to równie istotne, a nawet i bardziej, dla świata przedstawionego, oglądamy spektakl urządzony przez Radę - swego rodzaju rządzących aetlingami, mającymi swe posiedzenia w Kruczym Dworze. To od nich zależne są nie tylko losy konkretnych jednostek, a całego społeczeństwa istot, które żyją w tym świecie. Niestety, wydaje się to jednak najmniej interesującym wątkiem i mocno utraconym potencjałem na historię w stylu "Gry o tron". 

Co prawda, skandynawski klimat był wyczuwalny. Miałam wrażenie, że przez cały czas trwania książki była sroga zima, a gdzieś nade mną wisiał Odyn. Niestety, zabrakło mi tutaj innych nawiązań do nordyckiej mitologii, może rozbudowania wątków o również innych bogów? Przecież zostało to tak dobrze przedstawione w książce Johanny Hildebrandt "Sigrid", a więc tutaj z pewnością również byłoby to możliwe. Niestety, uważam to za kolejny niewykorzystany potencjał, który - mam nadzieję - nie będzie się ciągnął przez kolejne dwa tomy trylogii. 

"Dziecko Odyna" kompletnie mnie porwało. Pochłonęłam tę książkę niezwykle szybko, biorąc pod uwagę moje standardowe tempo czytania lektur. Niestety, z perspektywy czasu dostrzegam coraz więcej wad oraz, przede wszystkim, wspomnianych już niewykorzystanych potencjałów. Ta powieść to kawałek dobrej fantastyki, a mógłby być porządny kawał. Muszę jednak przyznać, że polecam tę to dzieło Siri Pettersen z czystym sumieniem. Daleko mu do książki idealnej, jest jednak wciągająca i stanowi całkiem dobrą rozrywkę zarówno w letnie, jak i zimowe dni.

7 komentarzy:

  1. Jakoś po premierze miałam ochotę przeczytać tę książkę, głownie za sprawą mitologii, na którą miałam wtedy straszną fazę. Nie zdecydowałam się jednak, bo wiele opinii było podobnych do Twojej - no książka dobra, ale bez przesady, ma sporo braków i już mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam skandynawskie klimaty, a ich mitologia to dosłowna magia. Z chęcią sięgam po książki w tych klimatach, więc zapiszę sobie też "Dziecko Odyna" do kolekcji. :)

    Witam w blogowym świecie i powodzenia w prowadzeniu bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę w planach od baaaardzo dawna. Chyba już niedługo stuknie trzy lata, odkąd postanowiłam ją przeczytać. Może w końcu mi się to uda, bo szalenie mnie ona ciekawi.

    Pozdrawiam,
    Biblioteka Feniksa

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy tom najlepszy. Drugi ma syndrom środkowego tomu, w trzecim coś się dzieje, ale słabo pamiętam zakończenie, więc nie porwało mnie jakoś szczególnie. To nie jest zła trylogia, ale do bycia dobrą trochę jej brakuje.

    OdpowiedzUsuń
  5. Męczyłam się z tą serią bardzo i przeczytanie 3 tomów zajelo mi przeszło 1,5 miesiąca, gdy normalnie książkę czytam 2-3 dni. Ale doceniałem ją dopiero po dłuższym czasie i fabuła została ze mną do dziś ;)

    Pozdrawiam cieplusio 😘

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w planach, bo kocham skandynawskie klimaty :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Skandynawskie klimaty są bliskie memu sercu. Niegdyś - w latach 2012 - 2015 zaczytywałem się z kolei w szwedzkich kryminałach. Mam też na półce "Drogę na Północ" - antologię norweskiej literatury faktu. Czeka na przeczytanie drugi raz . Pozdrawiam znad szklanki bezkofeinowej kawy :)

    OdpowiedzUsuń